Pielgrzymowałem niedawno do dużego sanktuarium. Postanowiłem przystąpić do sakramentu pokuty. W tym celu udałem się do specjalnej kaplicy, w której było z dziesięć konfesjonałów ze spowiednikami w środku.
Natężenie pokutników było wielkie. Wszędzie kolejki. "No nic" - myślę sobie. "Swoje trzeba odstać". Zrobiłem rozeznanie "kto ostatni" w kolejce do konfesjonału, który wybrałem i usiałem obok w ławce czekając na swoją kolej. Zacząłem się spokojnie modlić.
Obrazek I
Do innej kolejki niż moja ustawiła się (zaparkowała) matka z wózkiem, w którym oczywiście było malutkie dziecko. Niestety maluszek był niespokojny i popłakiwał sobie, więc mama jeździła wózkiem po kaplicy próbując uspokoić swoją pociechę. Myślę sobie: "Niechże się ktoś zlituje i ją przepuści. Niech się od razu wyspowiada". Postanowiłem, że gdy się wyspowiadam zaproponuję jej spowiedź poza kolejką. Niestety, gdy wyszedłem z konfesjonału, mamy już nie było. Może ktoś ją przepuścił?
Obrazek II
Klęczę sobie w ławce. Cierpliwie czekam na swoją kolej i w skupieniu modlę się. W pewnym momencie za mną zaczyna generować się jakiś większy ruch. Otóż dwie starsze, ale nie najstarsze, panie, zaczęły głośno rozmawiać i narzekać na wzmożony ruch penitentów.
Ich krytykancki i głośny dialog brzmiał mniej więcej tak:
P1: Wszędzie strasznie długie kolejki. Trzeba długo czekać.
P2: Jak tak długo można się spowiadać? Trzeba krótko gadać, a nie zawracać księdzu głowy.
P1: Albo ksiądz dużo gada. Są tacy. Ci to se siedzą i nie stoją w kolejce.
P2: Ano, Szybciej by było, gdyby krótko mówili i kolejek by nie było. A tak to ech...
Obrazek II
Klęczę sobie w ławce. Cierpliwie czekam na swoją kolej i w skupieniu modlę się. W pewnym momencie za mną zaczyna generować się jakiś większy ruch. Otóż dwie starsze, ale nie najstarsze, panie, zaczęły głośno rozmawiać i narzekać na wzmożony ruch penitentów.
Ich krytykancki i głośny dialog brzmiał mniej więcej tak:
P1: Wszędzie strasznie długie kolejki. Trzeba długo czekać.
P2: Jak tak długo można się spowiadać? Trzeba krótko gadać, a nie zawracać księdzu głowy.
P1: Albo ksiądz dużo gada. Są tacy. Ci to se siedzą i nie stoją w kolejce.
P2: Ano, Szybciej by było, gdyby krótko mówili i kolejek by nie było. A tak to ech...
P1: A ten to się spowiada ju ze 20 minut.
P2: Pewnie dużo nagrzeszył.
Rzeczywiście czas spowiedzi poszczególnych osób był dość długi. No ale czemu się dziwić?
Gdyby te panie, jeszcze sobie gdzieś tam po cichu, na ucho szeptały. Ale gdzie tam. Na pewno były słyszane w promieniu kilku metrów. A że były bezpośrednio za mną, pozwoliłem sobie, także na głos, jednym zdaniem dokonać braterskiego upomnienia. Skutecznie.
Rzeczywiście czas spowiedzi poszczególnych osób był dość długi. No ale czemu się dziwić?
Gdyby te panie, jeszcze sobie gdzieś tam po cichu, na ucho szeptały. Ale gdzie tam. Na pewno były słyszane w promieniu kilku metrów. A że były bezpośrednio za mną, pozwoliłem sobie, także na głos, jednym zdaniem dokonać braterskiego upomnienia. Skutecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz