sobota, 23 sierpnia 2008

Brat i Przyjaciel

Oto Jezus wraz z uczniami udaje się daleko, bo 200 km od Jerozolimy, do ziemi pogan, w okolice Cezarei Filipowej. Samo miasto rozbudował tetrarcha Herod Filip i nazwał je Cezareą na cześć cesarza Augusta Oktawiana, któremu również zbudował świątynię.
W tym to mieście znajduje się świątynia bożka, o wymownym imieniu „Pan”. Przedstawiany z wielkim fallusem, był bogiem rozpusty, nieokiełznanego pożądania i seksu, żądnym krwi dzieci. Jego świątynia stoi na olbrzymiej skale, mającej kilkadziesiąt metrów szerokości i kilkanaście wysokości. Ma także szczelinę, która uważana była za bramę piekielną, niemającą dna. Jedną z form kultu tego bożka było wrzucanie dzieci do tej szczeliny: gdy nie wypłynęła z niej krew, wierzono, że bożek przyjął ofiarę.
W takiej scenerii, na granicy świata pogańskiego i starożytnego Izraela, Jezus zadaje swoim uczniom (czyli osobom najbardziej zaufanym) pytanie: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?”
Wyobraźmy sobie, że Jezus przychodzi w moje okolice, odnajduje mnie i pyta: Za kogo uważają Mnie ludzie, z którymi żyjesz na co dzień? Spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie: Kim jest Jezus dla mojej rodziny, wspólnoty, dla moich przyjaciół? Jak jest postrzegany?
Najlepszą odpowiedzią na to pytanie nie jest odpowiedź słowem ale świadectwem życia. Czy życie współczesnych ludzi świadczy o tym, że znają Jezusa?

Dobrze. Łatwo jest wydawać sądy o innych. Teraz kolej na mnie. Jezus pyta: „A ty za kogo mnie uważasz? Kim dla ciebie jestem? Co powiesz o Mnie?"
To jest pytanie fundamentalne, podstawowe, którego nie da się pominąć. Ominięcie go powoduje, że zaczynamy żyć w iluzji. Jest to pytanie o moją przyjaźń z Jezusem.
Mamy już trochę lat. Dawno ochrzczeni i bierzmowani. Widzieliśmy i przeżyliśmy niejedno. W różny sposób doświadczyliśmy wiary w Kościele. Czy ten czas spowodował, że nasza przyjaźń się pogłębiła?
Wierzę w kogo? Modlę się do kogo? Z kim spotykam się w każdą niedzielę? O kim uczyłem się i uczą się moje dzieci na katechezie? Kim jest Jezus?

Nasz Mistrz, pytając o to, za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego, kładzie nacisk na swoje człowieczeństwo, o którym zapominamy. Jezus jest Bogiem i Człowiekiem!!!
Bardzo często Boga wyobrażamy sobie jako kogoś dalekiego, odległego, niedostępnego, nawet bezosobowego, jakąś moc, kosmiczną siłę itd. A przecież nasz Mistrz żył na ziemi jak człowiek, jak my, jak ty i ja. Urodził się w małej mieścinie pośród zwierząt. Był emigrantem. Wychowywany w posłuszeństwie. Od Józefa nauczył się ciesielstwa. Modlił się, uczestniczył w dorocznych pielgrzymkach do Jerozolimy. Brał udział w weselach. Rozmawiał i spotykał się z ludźmi. Spał, jadł, odpoczywał itd. itd. Był, jakbyśmy to powiedzieli, normalny. Swój chłop!!!
Dlatego mogę spokojnie stwierdzić, że Jezus jest moim Bratem i Przyjacielem (moim – nie tylko mistyków). Jezus jest moim Bratem i Przyjacielem. Czy kiedykolwiek spojrzeliście na Mistrza z takiej perspektywy?
Jest Bratem. Przecież mamy jednego, wspólnego Ojca, do którego razem wołamy Ojcze nasz.
Z przyjacielem lubię się spotykać, chcę z nim być, jemu opowiadać o sobie, o swoich przeżyciach i tajemnicach, smutkach i radościach. Na niego mogę liczyć w każdej sytuacji i wiem, że nigdy mnie nie opuści w potrzebie. Czy takim przyjacielem jest dla mnie Jezus? Czy to jest nierealne? Jezus jest Człowiekiem i przyjaźń z Nim to najwspanialsza rzecz jaka może nas spotkać. Warto się nad tym zastanowić.
Przenieśmy się jeszcze raz pod Cezareę Filipową. Z jednej strony mamy piękne miasto – symbol świata z wszelkimi pokusami (władzy, sławy i pieniądza) ale bez Boga, a z drugiej, w oddali, niewidoczną Jerozolimę wraz z Górą Kalwarią.
Jezus mówi: „Zobacz, tutaj blisko, na wyciągnięcie dłoni jest miasto przepychu, wszelkiej uciechy i próżności, świat gdzie mnie nie ma, gdzie mnie nie znajdziesz, a tam, daleko, 200 km stąd jest Jerozolima, miasto gdzie będę skazany na śmierć i gdzie będę cierpiał ale też i gdzie zmartwychwstanę. Ja idę do Jerozolimy. Pójdziesz ze Mną? Wybór pozostawiam tobie. Wybór: to odpowiedź na pytanie: Za kogo Mnie uważasz?”.

Tę refleksję pragnę zakończyć słowami pięknej modlitwy, którą kiedyś znalazłem:

Nazywasz mnie mistrzem, a nie radzisz się mnie.
Nazywasz mnie światłem, a nie widzisz mnie.
Nazywasz mnie drogą, a nie idziesz w moje ślady.
Nazywasz mnie prawdą, a nie szanujesz mnie.
Nazywasz mnie bogactwem, a nie prosisz mnie.
Nazywasz mnie wiecznym, a nie szukasz mnie.
Nazywasz mnie miłosiernym, a nie ufasz mi.
Nazywasz mnie wszechmocnym, a nie cenisz mnie.
Nazywasz mnie sprawiedliwym, a nie boisz się mnie.
Jestem twoim Bogiem – wiem więcej.
Mając wiarę miej odwagę, a nie będzie ci ciężko,
bo kto posiada Me Boskie Serce ma wszystko.
Świat przeminie, wszystko zabierze ci śmierć,
Tylko jedno zostanie: Ja – Twój Bóg.