poniedziałek, 2 grudnia 2013

Powiedz tylko słowo (Mt 8, 5-11)

      Żołnierz, okupant, człowiek w jakimś stopniu wykształcony, posiadający władzę, zwraca się o pomoc do Jezusa, według niektórych zwykłego nauczyciela, rabbiego, a nawet szarlatana.
 
     Poganin, traktowany przez Żydów z pogardą, dostrzega niezwykłość Jezusa. Zaczyna wierzyć, że spotkał kogoś wyjątkowego.

     Skąd ta wiara wypływa? Z dobrego serca. Setnik troszczy się o powierzonych sobie ludzi, nie tylko żołnierzy, ale także sługi. Stąd prosi o zdrowie dla sparaliżowanego i cierpiącego podwładnego.
     Wiara Setnika to zaufanie działającej mocy Słowa-Jezusa. Wystarczy Boskie słowo, by odmienić rzeczywistość. Tylko słowo...
 
     Bóg poprzez słowo świat powołał do istnienia. My musimy pracować, aby cokolwiek utworzyć czy osiągnąć, ale i tak wcześniej czy później dochodzimy do granic naszych możliwości. Wtedy jest miejsce właśnie na wiarę. Ja nie mogę, ale On może. Czy wierzę w to?
 
     Panie, powiedz tylko słowo...
 
***
 
    Dziękuję, proszę, przepraszam, cieszę się, zapraszam - słowa budujące i uzdrawiające. Kto ich używa ma swój udział w zbawczej misji Chrystusa.

niedziela, 1 grudnia 2013

Budowanie arki (Mt 24, 37-44)

  
   Lubimy wiedzieć wcześniej, wiedzieć więcej niż inni. To nam daje poczucie kontroli i panowania nad rzeczywistością. Stąd także Boga natarczywie pytamy: „Kiedy?” Chcielibyśmy poznać dzień i godzinę. Ale w jakim celu? Żeby się przygotować?

     Załóżmy, że koniec świata nastąpi 1 stycznia 2014 r. Dla pewności papież potwierdzi tę datę. Co wtedy byś zrobił? Poszedłbyś jutro do pracy, szkoły? Jak wyglądałyby twoje relacje z najbliższymi? Może świadomość końca poniekąd zmusiłaby cię do przebaczenia, do rozmowy nawet na najtrudniejsze tematy. Może gdybyś usłyszał datę swojej śmierci od razu ruszyłbyś na poszukiwanie księdza żeby się wyspowiadać? Ale czy go wtedy znajdziesz? Przecież on też będzie chciał się przygotować. 

      Miesiąc. Trzydzieści dni. Ostatnie spotkania, ostatnie odwiedziny, ostatnie spojrzenia, ostatnie przytulenia. Życie bliskie śmierci. Wchodzenie w umieranie.

      Chyba zaczynam rozumieć dlaczego tylko Bóg Ojciec zna datę końca świata i czas mojej śmierci. On chce bym nieustannie był gotowy, bym czuwał. Świadomość, że koniec może nastąpić w każdej chwili stawia mnie przed wyborem filozofii życia. Czy pójdę wąską drogą gorliwego czuwania (świadomego życia w relacji z Bogiem), lub czy popłynę z prądem „hulaj dusza – piekła nie ma”?

      Gdy Noe wszedł do arki nastąpił potop, który wszystko i wszystkich pochłonął. Uratowała się tylko jego rodzina. Pozostali ludzie nie chcieli słuchać. Mieli możliwość uratowania się, ale z niej nie skorzystali.

      Jezus chodząc po palestyńskiej ziemi – podobnie jak Noe – wzywał do nawrócenia. Ile osób uwierzyło? Ilę się uratowało? Pod krzyżem słychać było śmiech i kpiny…

      Można powiedzieć, że nasze życie jest czasem budowania własnej arki ocalenia. Codzienna „praca na roli” czy „przy żarnach” to kairos zbawienia. Jednak „zabrani” do nieba będą tylko ci, którzy swoją pracę (życie) będą traktować jako czas współpracy z Bogiem. Dla wierzącego życie na ziemi jest drogą wchodzenia w zażyłą relację ze swoim Stwórcą i Zbawicielem. To czas nawracania się i wiary w Ewangelię.
   
      Potop już trwa. Wielu go nie spostrzegło. Toną w morzu grzechu i zepsucia.

Jezus przypomina o Noem. Żył on w czasach nieprawości i odrzucenia Boga. Jedzenie i picie, zawieranie małżeństw, to symbole troski o potrzeby ciała: samemu żyć, a później żyć w swoim potomstwie.
 
     Czy moja arka jest gotowa? Czy jestem gotowy zamknąć się w niej i popłynąć tam, gdzie Boże wiatry mnie zaprowadzą?

***

     Adwent. Cztery niedziele z Maryją – Arką Przymierza. Miesiąc przygotowania na spotkanie ze Zbawicielem. Czas (od)budowania mojej arki-serca.

Protestant, ale mądrze mówi: