piątek, 13 września 2013

Krzyczący autentycznością (Łk 6, 39-42)

     Chyba każdemu jest miło gdy jest słuchany, a jego zdanie brane jest pod uwagę. Wtedy czujemy się dowartościowani i ważni. Jednak może pojawić się niebezpieczeństwo (pokusa) bycia ekspertem niemalże w każdej sprawie.

     Wiele osób doskonale zna się na np. polityce. Oni wiedzą co powinien zrobić ten czy tamten poseł, jakie decyzje musi podjąć premier. Coraz częściej można spotkać ludzi, które chcą reformować Kościół wskazując jedyne i słuszne rozwiązania. Na co dzień - być może w naszych rodzinach - stykamy się z osobami, które zawsze są gotowe wskazać innym drogę nawrócenia i poprawy.

     Przyjrzyjmy się sobie samym czy przypadkiem nie uwikłaliśmy się w pułapkę „bycia ekspertem od wszystkiego”. Taką osobę trudno jest znosić. Jeżeli pojawi się inne zdanie, inny pomysł, ekspert atakuje, próbuje ośmieszyć, nie słucha, krzyczy, poniża. Różne są formy narzucania swojej woli.
      W pierwszym rzędzie warto zapytać siebie: Czy moje oczy są otwarte na Boże światło prawdy? Czy szukają prawdziwej mądrości?
      Bycie niewidomym to wielkie nieszczęście. Zwłaszcza ślepota duchowa jest ciężką chorobą. Poznać ją można między innymi po tym, że osobą nią dotknięta próbuje rządzić i narzucać wszelkimi metodami swoją wolę, swoją jedynie słuszną prawdę i rozwiązanie.

      Człowiek z otwartymi oczyma nie musi krzyczeć, nie musi zmuszać. Przykład jego życia pociąga. Właśnie takiego „krzyczącego autentycznym życiem” chrześcijanina można nazwać przewodnikiem.
       Jezus nigdy nie nawracał na siłę, nie krytykował, nie wypominał. Dawał przykład.

 

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

No i właśnie, samo sedno. Przyszło mi doświadczyć czegoś podobnego. Próbowałam znieść taki "krzyk autentyczności", ale nie da się żyć z takim kimś. Ekspert wszystko wie najlepiej, kontruje przy każdym zdaniu i w każdej sytuacji. Nie rezygnuje przy tym z upokarzania. Dla "eksperta" wszystko co nie jest wykonane przez niego jest nie dobre, nie ma dobrze wykonanego zadania, tylko on sam robi wszystko najlepiej. Powiem więcej, jest to forma mobbingu. Pozostawałam pod wpływem takiej osoby przez długi czas, teraz powiedziałam dość. Zauważam u siebie pewne niepokojące objawy, np. to, że sama zaczynam być agresywna. Mam nadzieję, że wystarczy mi sił, żeby odejść skoro nie mogę zmienić tej sytuacji. Odejść z grupy, która ma pracować dla parafii, dla Kościoła i w której tak bardzo chciałam być i pracować. Czasami modlę się i proszę o światło w rozeznaniu tej sytuacji i odpowiedzenia sobie na te pytania, które Ojciec daje pod rozwagę. Czy moje oczy dobrze widzą? Dziękuję za ten wpis. Karolina

Calafus pisze...

Dzięki za komentarz. Miło dowiedzieć się, że ktoś czyta moje "bazgroły".

Życie z "ekspertem" jest bardzo trudne, zwłaszcza gdy trzeba z nim współpracować. Ja w takich sytuacjach staram się w szczególny sposób pamiętać, że jestem wolny i sam jestem odpowiedzialny za kształt mojego życia.

Pozdrawiam