środa, 11 listopada 2009

Jeden z dziesięciu

Przez niewierność (Samaria) i codzienność (Galilea)
do Jerozolimy zmierzam - do Ciebie
Siebie odnaleźć pragnę
źródła szukam - wody
którą kiedyś piłem
Ona smak miała - szczęścia

Jeden z dziesięciu - jak palców u dłoni
To ja
Przedstawię się: Trędowaty jestem
co śmierć mnie pożera
Skażony zakażam wykluczony na pustyni
Stoję w oddali od Ciebie
na granicy chęci i woli

Wołam Cię po imieniu - jak przyjaciela
Zobacz
gniję i odpadam
suchy się stałem, bez życia wody

W drogę kazałeś wyruszyć
oczyszczasz przez posłuszeństwo
słowu, które każe co niemożliwe
dla człowieka jest - to wiara

Cudzoziemiec i grzesznik wrócił
do Ojca, który przytulił


Życz mi wiary, która uzdrawia.

"Wstań i idź"

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Ja życzę...