"Uważajcie!" - mówi Jezus. "Mogę przyjść w każdej chwili. Bądźcie gotowi, byście nie przespali Mojego przyjścia".
Jednak na początku musimy wrócić do fundamentalnego pytania: Czy czekam na Boga? Czy chcę się z Nim spotkać? Jeżeli nie, to mogę wrócić i dalej żyć w świecie baśni i fantazji, sztucznych wyobrażeń o prawdziwym życiu.
Człowiek z tęsknotą wyczekuje kogoś, kogo kocha, czeka na wakacje, wypłatę, marzy o wygranej itd. Te wszystkie sprawy świata i dnia codziennego mogą niezauważalnie uśpić chrześcijańskiego ducha. Ucieczka od spotkania z Bogiem, od rajskiego przebywania ze sobą w miłości, cicho zabija jak dwutlenek węgla. Człowiek im głębiej oddycha światem, tym bardziej dusi się z braku Boga.
Jak pasterz pilnujący w nocy swoje stado, uważny na każdy szmer, każdy podejrzany trzask, by owce były bezpieczne, tak każdy musi przede wszystkim zadbać o własną gotowość na spotkanie z Panem. Nikt tego za nas nie zrobi!
Cisza nocnego oczekiwania sprawia, że zmysły wyostrzają się, uszlachetniają. Uszy zaczynają słyszeć więcej, oczy rozpoznają to, co wcześniej nie zauważały, nos wyczuwa nowe zapachy, język uczy się rozpoznawać to, co zdrowe, a dotyk odkrywa nowe rzeczy.
Uważne czekanie jest wielką lekcją stopniowego oczyszczania serca. To szkoła Jezusa, w której możemy wiele się dowiedzieć i nauczyć.
Każdy otrzymał "zajęcie", a więc swoje powołanie, by służyć sobie nawzajem. W ten sposób jesteśmy sobie potrzebni. Tak razem budujemy Królestwo Boże.
Czekając na powtórne przyjście Pana, mamy być jak odźwierny, który nieustannie patrzy w kierunku drzwi. To wskazówka byśmy nie spuszczali z oka drzwi do naszego serca. Kto przez nie wchodzi, a kto wychodzi? Czujna straż bram serca ma na celu ochronę przed wrogiem, którym jest wszelkiego rodzaju grzech.
Dzisiaj, na początku Adwentu, warto postawić sobie pytanie: Czy nasze życie jest aktywnym czuwaniem i przygotowaniem na spotkanie z Panem? A może zapadliśmy w jakiś duchowy letarg, który uśpił naszą czujność. Popatrzmy na swoje serca i zastanówmy się czy jesteśmy gotowi.
A świat nieustannie nuci swoją śmiercionośną kołysankę, by nas uśpić. Marana tha!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz