środa, 17 sierpnia 2011

Ekonomia według Boga

Każdy z nas doskonale wie, że bezrobocie jest czymś złym. Bezczynność, brak pracy to przyczyny śmierci człowieka nie tylko tej fizycznej, ale także duchowej i moralnej.

Bóg od samego początku, a więc od stworzenia świata, pracę uczynił środkiem zbawienia. Człowiek uświęca się pracując fizycznie, intelektualnie, a przede wszystkim wkładając trud w swój rozwój duchowy.

W dzisiejszej ewangelicznej przypowieści o robotnikach w winnicy, Jezus zachęca każdego człowieka, by podjął się pracy na Jego niwie. Obiecuje przy tym nagrodę. Już nie srebrnego denara, ale zbawienie.

Denar wystarczał na przeżycie tylko jednego dnia. Zbawienie natomiast jest nagrodą, która trwa na wieki. Dlatego jest bezcenna.

Zauważmy jak bardzo Gospodarz winnicy, a więc Bóg Ojciec, pragnie by wszystkie Jego dzieci miały pracę, by wszyscy ludzie się zbawili. Jego troska jest tak wielka, że nie tylko raz wychodzi na główny plac miejscowości, gdzie gromadzili się poszukujący pracy, ale czyni to pięciokrotnie.

Warto zauważyć, że rynek to miejsce, które znajduje się poza winnicą, a więc poza Kościołem Chrystusa. Bóg Ojciec jest tym, który przemierzając pogańskie miejsca świata i serca szuka nas bezczynnych i zaprasza do pracy, do zbawienia.

Z tymi, których spotka o świcie umawia się o denara jako wynagrodzenie. Pozostałym obiecuje „to co słuszne”, tak więc nie wiedzą jaka będzie ich zapłata ale ufają i cieszą się, że znaleźli pracę o tak późnej porze.

Wieczorem nadchodzi czas zapłaty. Dzień pracy jest symbolem naszego życia, po którym – wiemy – nastąpi czas „wypłaty”.

Cieszą się robotnicy, którzy rozpoczęli pracę o świcie, gdyż po ludzku myślą o premii, dodatkowym wynagrodzeniu – przecież nie mogą otrzymać tyle co ci, którzy pracowali jedną godzinę.

Jednak następuje coś nieoczekiwanego. Wszyscy robotnicy otrzymują taką samą zapłatę: jednego srebrnego denara.

Ci, którzy rozpoczęli pracę jako pierwsi zaczęli narzekać na właściciela. Nie mogli zrozumieć tej dziwnie pojętej sprawiedliwości. Właściciel winnicy odkrywa myśli ich serc, zadając pytanie: „Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?”

Bóg Ojciec inaczej pojmuje sprawiedliwość. Nie waży, nie mierzy, ani oblicza. Stosuje miłosierdzie.
Może to kogoś oburzać. Może to wydawać się niesprawiedliwe, ale pomyślmy: Czy dobry Ojciec, któremu ogromnie zależy na tym, by każde Jego dziecko dostąpiło zbawienia, mógłby postąpić inaczej?

Bóg w różnym czasie powołuje ludzi do królestwa łaski i zbawienia. Jednych o szóstej rano, tj. od najwcześniejszego dzieciństwa; innych w wieku dojrzałym, jeszcze innych pod wieczór ich życia, a nawet na łożu śmierci.

Cieszmy się i dziękujmy, że Boski Chlebodawca nieustannie szuka nas robotników
i troszczy się o to by nie zabrakło nam szczęścia wiecznego.

Miejmy ufność, że Bóg ma moc przemienić naszą bezczynną wegetację w sensowny trud uwieńczony cenną nagrodą.

Nie bójmy się pracy w Bożej winnicy. Z takim Pracodawcą nie zaznamy głodu!

Brak komentarzy: