Lubimy wiedzieć wcześniej, wiedzieć więcej niż inni. To nam daje poczucie kontroli i panowania nad rzeczywistością. Stąd także Boga natarczywie pytamy: „Kiedy?” Chcielibyśmy poznać dzień i godzinę. Ale w jakim celu? Żeby się przygotować?
Załóżmy, że koniec świata nastąpi 1 stycznia 2014 r. Dla pewności papież potwierdzi tę datę. Co wtedy byś zrobił? Poszedłbyś jutro do pracy, szkoły? Jak wyglądałyby twoje relacje z najbliższymi? Może świadomość końca poniekąd zmusiłaby cię do przebaczenia, do rozmowy nawet na najtrudniejsze tematy. Może gdybyś usłyszał datę swojej śmierci od razu ruszyłbyś na poszukiwanie księdza żeby się wyspowiadać? Ale czy go wtedy znajdziesz? Przecież on też będzie chciał się przygotować.
Miesiąc. Trzydzieści dni. Ostatnie spotkania, ostatnie odwiedziny, ostatnie spojrzenia, ostatnie przytulenia. Życie bliskie śmierci. Wchodzenie w umieranie.
Chyba zaczynam rozumieć dlaczego tylko Bóg Ojciec zna datę końca świata i czas mojej śmierci. On chce bym nieustannie był gotowy, bym czuwał. Świadomość, że koniec może nastąpić w każdej chwili stawia mnie przed wyborem filozofii życia. Czy pójdę wąską drogą gorliwego czuwania (świadomego życia w relacji z Bogiem), lub czy popłynę z prądem „hulaj dusza – piekła nie ma”?
Gdy Noe wszedł do arki nastąpił potop, który wszystko i wszystkich pochłonął. Uratowała się tylko jego rodzina. Pozostali ludzie nie chcieli słuchać. Mieli możliwość uratowania się, ale z niej nie skorzystali.
Jezus chodząc po palestyńskiej ziemi – podobnie jak Noe – wzywał do nawrócenia. Ile osób uwierzyło? Ilę się uratowało? Pod krzyżem słychać było śmiech i kpiny…
Można powiedzieć, że nasze życie jest czasem budowania własnej arki ocalenia. Codzienna „praca na roli” czy „przy żarnach” to kairos zbawienia. Jednak „zabrani” do nieba będą tylko ci, którzy swoją pracę (życie) będą traktować jako czas współpracy z Bogiem. Dla wierzącego życie na ziemi jest drogą wchodzenia w zażyłą relację ze swoim Stwórcą i Zbawicielem. To czas nawracania się i wiary w Ewangelię.
Potop już trwa. Wielu go nie spostrzegło. Toną w morzu grzechu i zepsucia.
Czy moja arka jest gotowa? Czy jestem gotowy zamknąć się w niej i popłynąć tam, gdzie Boże wiatry mnie zaprowadzą?
***
Adwent. Cztery niedziele z Maryją – Arką Przymierza. Miesiąc przygotowania na spotkanie ze Zbawicielem. Czas (od)budowania mojej arki-serca.
Protestant, ale mądrze mówi:
***
Adwent. Cztery niedziele z Maryją – Arką Przymierza. Miesiąc przygotowania na spotkanie ze Zbawicielem. Czas (od)budowania mojej arki-serca.
Protestant, ale mądrze mówi:
1 komentarz:
Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
Prześlij komentarz