Jezus i uczniowie Jego podróżowali przez Galileę, On jednak nie chciał, żeby kto wiedział o tym.
Galilea jest symbolem naszej codzienności. Jezus chce w niej uczestniczyć. Pragnie z nami „podróżować”, ale bez niepotrzebnego rozgłosu, bez „fajerwerków”. Czy pamiętamy o Jego cichej obecności?
Galilea jest symbolem naszej codzienności. Jezus chce w niej uczestniczyć. Pragnie z nami „podróżować”, ale bez niepotrzebnego rozgłosu, bez „fajerwerków”. Czy pamiętamy o Jego cichej obecności?
Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: "Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie". Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać.
Chrześcijanin wie, że – podobnie jak jego Mistrz – „będzie wydany w ręce ludzi” nie zawsze życzliwych i kochających. Wie, że „zostanie zabity”, a więc musi umrzeć by narodzić się na nowo. [To umieranie trwa czasem całe życie]. W końcu chrześcijanin nie może zapomnieć, że po wszystkim czeka go zmartwychwstanie!
Dopóki Chrystus nie zmartwychwstał Apostołowie nie rozumieli w całości Jego misji. Dlatego słysząc o męce i cierpieniu swego Zbawiciela po prostu bali się pytać o wyjaśnienie.
To bardzo ważne żeby nie uciekać przed fundamentalnymi pytaniami dotyczącymi naszego życia. „Po co żyję? Skąd cierpienie? Jaki sens ma to, co robię?” itd. Brak tzw. myślenia powoduje lęk i strach, który objawia się w kompulsywnym szukaniu zabezpieczeń w postaci troski o pozycję i wartość w oczach drugiego.
Bojących się pytać Apostołów sytuacja ta doprowadziła do kłótni „o to, kto z nich jest największy”.
Czyż to nie obraz dzisiejszego świata, zwłaszcza młodego pokolenia? Strach przed Prawdą, przed Jego odpowiedziami sprawia, że człowiek coraz bardziej pogrąża się w „wewnętrznych kłótniach o własną wielkość”. Wojny, przemoc, zabójstwa, kradzieże – to owoce życia w strachu.
Apostołowie, zapytani przez Pana o powód ich kłótni, milczeli. Uświadomili sobie, że postąpili po prostu głupio. Królestwo Boże przecież nie polega na wywyższaniu siebie, ale na służbie. Stąd Jezus stawia przed nimi dziecko dając je za wzór.
Hm… czy dziecko się nie boi? Wystarczy zgasić światło, a już widzi straszne potwory za szafą. Biegnie do rodziców wołając o ratunek.
***
Dobrze jest być dzieckiem Maryi Matki. Gdy się boję, bez wstydu, mogę po prostu uczepić się jej spódnicy lub za Nią się schować. Prosta reakcja dziecka, a jak skuteczna. Natychmiast!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz