niedziela, 18 stycznia 2009

Jak zostać uczniem Chrystusa?

Wydawałoby się, że jest to łatwe pytanie. Jednak, gdy przychodzi nam udzielić konkretnej odpowiedzi, mamy trudności.
Zostać księdzem lub zakonnicą?
Dużo się modlić?
Poszukajmy odpowiedzi na to pytanie.

Człowiek jest z natury istotą poszukującą: szczęścia, wiedzy, sensu, miłości.
Jeśli nie zatraci w sobie tego pragnienia, jeśli się nie zniechęci, nie podda, to jego trud z pewnością będzie nagrodzony.
Trzeba autentycznie pragnąć szczęścia.
Prawdziwego szczęścia, nie tego łatwego i płytkiego.
Nie można poddać się przeciętności.
Nie można zadowalać się łatwymi i szybkimi odpowiedziami.

Spójrzmy na Andrzeja i Jana – oni szczerze szukali.
Byli prostymi rybakami. Oprócz swoich codziennych zajęć znajdowali czas aby szukać, słuchać.
Jak wszyscy Izraelici, wypatrywali obiecanego Zbawiciela, ale tylko nieliczni rozpoznali Go w osobie Jezusa.
Wśród nich byli Andrzej i Jan.

Misja Jana Chrzciciela dobiega końca.
Ochrzcił Jezusa, a dzisiaj, razem ze swoimi uczniami, wśród których był Andrzej i Jan, stoi nad brzegiem Jordanu – rzeką oczyszczenia, rzeką prawdy o człowieku.
I oto Jezus po raz drugi przychodzi nad Jordan, prawdopodobnie po czterdziestodniowym poście.
Widzi go Jan Chrzciciel i mówi: „Oto Baranek Boży”.
Wskazuje na tego, który ma być złożony w ofierze za nas, za nasz grzech.
Wskazuje na tego, o którym mówił Izajasz i Jeremiasz, że Mesjasz będzie cierpiał „jak baranek na rzeź prowadzony” (Iz 53,7).

Dopóki istniała świątynia w Jerozolimie, codziennie rano i wieczorem w ofierze składany był właśnie baranek. W ten sposób, zgodnie z życzeniem Boga, naród wybrany oddawał Stwórcy należną chwałę i cześć.

Uważni na słowo, Andrzej i Jan, usłyszeli Jana Chrzciciela, który niejako przedstawił im oczekiwanego Mesjasza.
Jan Chrzciciel jest świadkiem.
Aby pójść za Jezusem trzeba usłyszeć głos świadka.
Świadek, to nie ten, kto coś wie o Jezusie, coś o Nim przeczytał ale to ten, kto się z Nim spotkał – naprawdę spotkał!

Andrzej i Jan „poszli za Jezusem”.
Co to znaczy iść za Jezusem?
To znaczy stać się Jego uczniem.
Porzucić to, co uniemożliwia mi pójść za Nim.
Porzucić nieraz niewłaściwe więzy rodzinne.
Przedkładać Jezusa ponad inne sprawy i obowiązki.
Wziąć swój krzyż.
Doświadczać Jego mocy i uzdrowienia.
Wyrzec się ziemskich skarbów na rzecz skarbów w niebie.

Andrzej i Jan idą za Chrystusem.
Może na początku z nieśmiałością, jak dzieci, które boją się obcego.
Jednak są wytrwali.
Jezus odwraca się i widzi, że idą za Nim.
Stąd płynie dla nas nauka, że Jezus dostrzega każdego, kto chce pójść za Nim.
Pragnienie szukania Jezusa, kroczenia za Nim i bycia Jego uczniem znajduje natychmiastową reakcję z Jego strony.
To Jezus rozpoczyna dialog z tymi, którzy chcą za Nim iść.

„Czego szukacie?” – pada pytanie.
Nie należy ono do banalnych.
Czyżby owo pytanie było twarde, zniechęcające?
Nie – ono osadza nas w rzeczywistości.
Trzeba sobie odpowiedzieć na fundamentalne pytania:
Dlaczego chcę iść za Jezusem?
Po co to robię?
Czego szukam w tej relacji z Nim?
Czego oczekuję?
Jest to pytanie o motywację;
Dlaczego chcesz swoje życie przeżyć z Jezusem?
Dlaczego zawierasz sakrament małżeństwa a nie związek cywilny?
Dlaczego codziennie klękasz do modlitwy?
Dlaczego w każdą niedzielę przychodzisz na Eucharystię?

Czego szukasz?
W ewangeliach mamy opisy wielu, którzy chodzili za Jezusem lecz ostatecznie nie uwierzyli w Niego:
„Kogo szukacie?” – pytał swoich wrogów w Ogrójcu.
„Kogo szukasz?”- pytał w ogrodzie Marię Magdalenę.
Szukam Jezusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego.

Każde prawdziwe poszukiwanie szczęścia, miłości, pokoju, radości, przyjaźni – jest w ostatecznym rozrachunku poszukiwaniem tej Jedynej Osoby, którą jest Jezus, osoby, która może dać nam to, czego szukamy.

„Gdzie mieszkasz?” – jest to pytanie o dom, pochodzenie.
Inaczej mówiąc „Kim jesteś?, Jakim jesteś?”.
Jak wygląda Twój dom?
Chcemy poznać twoich najbliższych: Ojca, Matkę.
Chcemy wiedzieć, gdzie możemy Cię szukać.
Chcemy wiedzieć, gdzie będziemy mogli Cię spotkać?

Nie wystarczy iść za Jezusem, ale w tym postępowaniu za Nim potrzeba pragnienia spotkania z Nim, potrzeba szukania z Nim autentycznej relacji.

„Chodźcie, a zobaczycie”.
Jezus daje się rozpoznać, tym którzy nie zatrzymują się w drodze za Nim.
Zaprasza szukającego: „Chodź i zobacz”.
"Pokażę ci mój dom, moich najbliższych.
będziesz moim gościem".

Jezus na ziemi nie ma swojego domu (Mt 8,20), Jego domem jest Dom Ojca, a więc tam Jezus zaprasza swoich uczniów.
On chce byśmy osobiście przekonali się o tym, kim On jest.
Jest to konieczne, aby zostać Jego uczniem.

Ci, którzy doświadczyli, kim jest Jezus, przejmują Jego sposób działania.
Filip, zachęcając Natanaela do spotkania z Jezusem i wiary w Niego, posługuje się tym samym zwrotem „Chodź i zobacz”.
”Poszli i zobaczyli”­ …– nie da się zobaczyć, kim jest Jezus nie idąc za Nim, nie stając się Jego uczniem.

Jezus nie ma swojego domu.
Pozostawanie u Niego jest trwaniem w Jego nauce, posiadaniem tego samego domu – czyli domu Ojca.
Każdy uczeń potrzebuje osobistego doświadczenia tej rzeczywistości.
Zapraszam i ja dzisiaj Ciebie: „Chodź i zobacz”.

4 komentarze:

Staszek pisze...

No własnie - jak?

Anonimowy pisze...

Czasem jesteśmy tak zaaferowani niesieniem swojego codziennego krzyża. Często on tak bardzo nas przytłacza, że gubimy się, zatracamy w tym co nie jest nam potrzebne do prawdziwego szczęścia. A przez to nie potrafimy tak po prostu przyjść i zobaczyć i wtedy zaczynają się schody, które ciężko jest pokonać.

Anonimowy pisze...

Jak rozumiec "UBOGI W DUCHU" ??

Calafus pisze...

"Ubogi w duchu" - to ten, kto nie liczy na własne siły; powierza się Bogu; to ten, kto uznaje swoją całkowitą zależność od Boga, i który całkowicie powierza się Jemu;