niedziela, 16 stycznia 2011

Głębiej

Była kiedyś taka chwila, kiedy jeszcze czas nie istniał, że zostałem pomyślany.
To jest miłość!
Wtedy otrzymałem siebie. Jaki byłem? Zapomniałem.
Ech...
Pozostał zapach.

I na mnie przyszedł czas w czasie, już ziemskim, który płynie datami...
Nieświadome lata, później szukanie przyczyny, następnie sensu. ODKRYCIE

DECYZJA, którą potwierdzam i gwałcę. Na przemian, nieustannie.

Nie wiem ile mam czasu. Może to już ostatnie chwile.

***

Chodzenie pod prąd nie przysparza popularności. Wprost przeciwnie: boli.
To jest dobry ból. Ból - powiedzmy - kształtujący, twórczy. Jak artysta z bryły kamienia musi wyrzeźbić dłutem piękną figurę.
Wiele musi ode mnie "odpaść". Dłuto potrzebne... ostre...


Ciekawe są te chwile gdy słychać tylko samotne uderzenia, czasem szmery wysiłku, czasu zastanowienia.
Swą dłonią gładzi czasem z zadowoleniem.... ale nie jestem pewny.
Chrząknie, cmoknie... jeszcze nie gotowy.

Brak komentarzy: