niedziela, 5 października 2008

Miłość jest w zupie

Na początku postawmy sobie dwa pytania. Pierwsze: Czy posiadam coś, co zawdzięczam tylko sobie? Swoim wysiłkom i pracy? Nie. Wszystko jest darem i nic nie jest moje. Nic. Życie, zdrowie, możliwości, talenty, drugi człowiek, itd. Gdy zaczynam o tym zapominać wtedy dochodzi do tragedii i dramatu.

I drugie pytanie: Jaka modlitwa jest najtrudniejsza? Okazuje się, że jest nią modlitwa dziękczynienia, w której dziękuję za to wszystko co otrzymałem i otrzymuję. Prosić umiemy z łatwością ale dziękować już nie. Dlaczego? Bo to, co mam, należy mi się? Bo to ja zapracowałem, bo to ja zrobiłem?

Wróćmy do dzisiejszej przypowieści o przewrotnych rolnikach. Wiemy kim jest gospodarz – to Bóg, hojny Stwórca i Pan stworzenia. Winnica to dawny Naród Wybrany, a teraz to my – chrześcijanie.

Kochający Bóg-Gospodarz „założył winnicę”. Pięknie o tym śpiewa Izajasz zwracając się do Boga jako do Przyjaciela: „Chcę zaśpiewać memu Przyjacielowi pieśń o Jego miłości ku swojej winnicy! (Iz 5, 1). Bóg wybrał nas jako swoją szczególną własność, najdroższy skarb, jesteśmy przedmiotem Jego radości i dumy. Nie tylko wybrał ale i obdarzył wszystkim co konieczne byśmy się rozwijali. Każde dziecko wie, że zostało stworzone przez Boga, ale my, już starsi, zapominamy, że to co stworzył Bóg, a w tym i nas, jest bardzo dobre.

Zapominamy, że pochodząc z ręki Boga jesteśmy doskonali. A my tak często mamy pretensje i walczymy z odstającymi uszami, za długim nosem, niskim wzrostem itd. A my tak długo czynimy wyrzuty Bogu, że nie mamy zdolności jak inni, talentów. Chcielibyśmy sami siebie stworzyć, ale wtedy to nie bylibyśmy my – dzieci Boga.

Bóg stwarzając mnie dał mi to wszystko, co jest potrzebne do realizacji mojego życiowego powołania. Jak dziecko, które zaczyna uczyć się pisać, dostaje na początek zeszyt i pióro, by następnie ćwicząc kolejne litery budowało zdania, tak ja otrzymuję ziarno talentu, zdolności, które mam rozwijać.

U nas nie ma przeznaczenia, predestynacji, ale jest coś więcej! Powołanie! Powołanie, które jako dar Boży, jest szansą osiągnięcia szczęścia i sukcesu. Realnego i prawdziwego.

Co jeszcze Bóg zrobił dla swojej winnicy, dla nas? „Otoczył ją murem” – mur ten określa granice i chroni przed zniszczeniem. To symbol Bożego Prawa, które pomaga nam żyć w harmonii. To m.in. Dekalog, który nie jest zbiorem zakazów ale znaków, które pomogą mi ominąć fałszywe ścieżki i pułapki. Mur chroni przed dzikimi zwierzętami, które mogłyby niszczyć latorośle, jak i złodziejami. Tymi zwierzętami są pokusy, a złodziejami fałszywi przewodnicy i nauczycielami, którym zależy tylko na zysku. Mur Prawa Bożego chroni nas przed zejściem na złą drogę. Jest jak GPS, który pozwala nam bezpiecznie dojechać do celu.

„Wykopał w niej tłocznię” – wykuta w skale kadź do wyciskania moszczu z winogron jest symbolem ołtarza, na którym – przez właściwie rozumiany kult, wolny od hipokryzji i formalizmu – człowiek ma zostać oczyszczony z egoizmu i nieprawości, by składać Bogu w ofierze swoją wierność i miłość. W tej tłoczni został wyciśnięty Jezus, dojrzały owoc posłuszeństwa Ojcu. Nasza droga też wiedzie przez „tłocznię – ołtarz”, na którym składamy siebie Bogu w ofierze i skąd wychodzimy przemienieni, uświęceni i posileni.

„Zbudował wieżę” – wieża służy za strażnicę. Jest ona również alegorią Świątyni – Kościoła, w którym Bóg jest obecny pośród swego ludu. Obecny poprzez sakramenty, nauczanie i przewodzenie.

Zobaczcie jak bardzo zostaliśmy obdarowani. Bóg zatroszczył się o wszystko, by niczego nam nie brakowało, byśmy mogli realizować swoje powołanie. Zakładanie winnicy to praca wymagająca wiele inteligencji i trudu, cierpliwości i miłości. I Bóg to zrobił.

Na koniec „oddał ją w dzierżawę rolnikom”. Ktoś mógłby powiedzieć: I to był największy błąd Boga. Ale na tym polega właśnie miłość. Popatrzmy jak wielkim zaufaniem obdarzył Gospodarz rolników! Nie wtrąca się w ich działanie, jak gdyby delikatnie odsunął się na bok, tym samym gwarantując nam wolność wyborów i decyzji.

Pamiętać trzeba, że winnicę oddał w dzierżawę, a nie na własność!

„Nadszedł czas zbiorów”. Owoce, których Bóg tak bardzo pragnie i na które czeka, to rozwijająca się w nas miłość do Niego i wzajemna miłość braterska. Takich plonów oczekuje ode mnie Bóg. Jezus odczuwał i odczuwa głód miłości, który mogę zaspokoić.
Teraz powstaje pytanie: jak wyglądają plony z mojej winnicy? Czy owocami mojej pracy jest miłość Boga i bliźniego? Bóg upomina się o plony wysyłając swoje sługi. Są nimi Jego przyjaciele i powiernicy. W ST byli to prorocy (wiemy co się z nimi stało), a w naszych czasach, również prorocy choć dzisiaj nazywamy ich świadkami czy świętymi.

Bóg nie męczy się ciągłym wzywaniem do nawrócenia (zmiany myślenia), wciąż wysyła nowych proroków. Cierpliwie, posyła kolejnych, których traktujemy podobnie jak rolnicy z przypowieści.
Warto zauważyć, że złość rolników wobec gospodarza narasta. Ich początkowa chciwość i lekceważenie praw gospodarza przeradzają się stopniowo w nienawiść i agresję, aż do morderstwa. Grzech prowadzi do katastrofy.

Gdzie są nasze plony? Jakie są owoce moich starań? Jak realizuję moje powołanie?

Co się dzieje, gdy dary Boga człowiek sobie przywłaszcza? Mąż, który ma zapewnić rodzinie bezpieczeństwo może stać się tyranem. Żona, która ma być kapłanką domowego ogniska, może stać się przyczyną rozkładu życia rodzinnego. Ksiądz, który ma głosić Ewangelię, może stać się głoszącym siebie i swoje idee.

Czy pamiętam, że drugi człowiek jest dla mnie darem, a nie własnością? Dziecko nie jest własnością rodziców, którą mogą dobrowolnie rozporządzać. Starszy człowiek nie jest meblem, który można przestawić do piwnicy bo jest już niemodny.

Czy to co posiadam odpowiednio wykorzystuję? Mam samochód ale teściowej nie przywiozę zakupów bo może się zabrudzić więc niech sobie zamówi taksówkę. Mam wolny wieczór, i zamiast wziąć żonę do kina, to siedzę znudzony przed telewizorem.

Czy celem mojego życia jest pomnażanie miłości i dobra wspólnego, czy pomnażanie egoizmu i skupienia na sobie? Skąd te wszystkie konflikty i wojny na ziemi? Bo ktoś, w swojej głupocie, stwierdził, że ropa, gaz, lasy należą do niego. I tylko do niego.

W szkole, gdy pytam dzieci czy młodzież o to jak powinna wyrażać się na co dzień wzajemna miłość, mają problemy z odpowiedzią. Nie wiedzą jak, ponieważ co raz rzadziej widzą jak być dobrym i szlachetnym, jak kochać Boga, jak z nim rozmawiać?

Mamy problem z konkretnym wyrażaniem miłości. A jak te konkrety miłości wyglądają?
Miłość jest w rodzinie, gdzie rozmawia się z Bogiem i ze sobą o planach zakupu nowego telewizora.

Miłość jest w zupie, którą żona przygotowała na obiad.
Miłość jest w wyniesionych na czas śmieciach i wytrzepanym porządnie dywanie.
Miłość jest w cierpliwym wysłuchaniu starszej, zapominającej się osobie.
Miłość jest gdy nie oddam bratu, który wciąż mnie zaczepia.
Miłość jest w dobrze odrobionej pracy domowej.
Miłość jest w cierpliwym znoszeniu choroby.
Św. Paweł zwraca się dzisiaj do nas z prośbą, abyśmy praktykując miłość, brali pod rozwagę, „wszystko co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie. I dodaje na koniec „a Bóg pokoju będzie z wami”.

Życie, zgodne z powołaniem, według praw miłości, daje pokój.

Brak komentarzy: