Przez niewierność (Samaria) i codzienność (Galilea)
do Jerozolimy zmierzam - do Ciebie
Siebie odnaleźć pragnę
źródła szukam - wody
którą kiedyś piłem
Ona smak miała - szczęścia
Jeden z dziesięciu - jak palców u dłoni
To ja
Przedstawię się: Trędowaty jestem
co śmierć mnie pożera
Skażony zakażam wykluczony na pustyni
Stoję w oddali od Ciebie
na granicy chęci i woli
Wołam Cię po imieniu - jak przyjaciela
Zobacz
gniję i odpadam
suchy się stałem, bez życia wody
W drogę kazałeś wyruszyć
oczyszczasz przez posłuszeństwo
słowu, które każe co niemożliwe
dla człowieka jest - to wiara
Cudzoziemiec i grzesznik wrócił
do Ojca, który przytulił
Życz mi wiary, która uzdrawia.
"Wstań i idź"
1 komentarz:
Ja życzę...
Prześlij komentarz