„Czy wolno płacić podatek Cezarowi czy nie?” Faryzeusze i zwolennicy Heroda zastawili doskonałą zasadzkę. Jeśli bowiem powie, aby nie płacić podatku, wyeliminowany zostanie przez Rzymian okupujących Palestynę. Jeśli powie, że trzeba płacić, znienawidzi Go naród, który oczekuje mesjasza „politycznego”, który weźmie w swe ręce władzę i wyzwoli naród od obcej okupacji.
Jezus sprzeciwia się takiemu postawieniu sprawy: "posługujecie się monetą Cezara, akceptujecie sytuację podbitego kraju, „oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara”, ale nie mieszajcie tego byle jak z waszą wiarą w Boga".
Jezus rozdziela zatem religię od polityki. Ale nie tak, jak to się często robi, dzieląc życie na dwie części: z jednej strony to co dla Cezara – polityka, a z drugiej, to co należy się Bogu – religia. I tutaj jest błąd, który wciąż na nawo jest popełniany: przez nas katolików nieświadomie, a przez przeciwników świadomie, bo wiedzą jaka jest siła takiego rozróżnienia.
Co jakiś czas słyszymy slogany o rozdziale Kościoła od państwa. Bzdura! Należy raczej mówić o współdziałaniu. Człowiek jest jednością, chociaż składa się z duszy i ciała. Jest otwarty na Boga, potrzebuje więc życia duchowego. Jednocześnie funkcjonuje w społeczności, zatem potrzebuje państwa. Rozdzielając Kościół od państwa należałoby przekroić człowieka na pół – głupie i w dodatku makabryczne.
Zobrazujmy to przykładem z dzisiejszej Ewangelii. Spór toczy się o podatek. Po tylu wiekach myślenie o podatkach powoduje niezmiennie zaciskanie się pięści Czym więc jest podatek w swoim założeniu? Jaka jest jego filozofia? Czy po to został wymyślony, aby przeciętny obywatel na dziesięć sposobów wyobrażał sobie, jak przejeżdża walcem po swoim urzędzie skarbowym?
Podatek to obowiązkowe świadczenie materialne. Pobiera go państwo, aby pokryć swoje wydatki. W tej definicji nie ma krzywdy wyrządzanej człowiekowi. Jest sprawiedliwość i zdrowy rozsądek. Cóż to za patriotyzm, w którym nie postrzegam państwa jako instytucji społecznej, która w pierwszej kolejności mnie obdarowuje?
Faryzeusze szukają dziury w całym. Ich perfidia polega na tym, iż doskonale zdają sobie sprawę, że problem jest sztuczny. Chodzi o domniemaną sprzeczność między porządkiem Boskim i ludzkim, nadprzyrodzonym i doczesnym, religijnym i politycznym.
Zastanówmy się. Żyjemy w świecie stworzonym i kierowanym przez Boga. Tak zwana nasza rzeczywistość (ziemska) jest poddana rzeczywistości Bożej. „Oddajcie Bogu to, co należy do Boga”. Te słowa mówią nam: zobaczcie, że wszystko w waszym życiu ma związek z Bogiem. Bóg ma uniwersalne prawo wglądu. Trzeba więc „oddać Bogu”, zarówno w polityce, jak i we wszystkim, to co robimy. Ponieważ w całkowitej rzeczywistości Bożej zawarte są nasze ludzkie rzeczywistości, w których możemy praktykować naszą wolność: życie osobiste, rodzina, firma, społeczeństwo, niemożliwe jest oderwanie tego wszystkiego od Boga.
Tutaj istnieją dwie pokusy. Jedni angażują autorytet Boga umieszczając Go pośród argumentów wyborczych albo w politycznych upodobaniach, mówiąc, że jedynie takie a takie postępowanie polityczne jest chrześcijańskie. Bóg nie znajduje się ani po prawej, ani po lewej stronie. On jest Prawdą!
Drugiej pokusie ulegają ci, którzy szukają schronienia u Boga i unikają wszelkiego zaangażowania w życie społeczne. Ale w ten sposób uchylamy się od obowiązku miłości bliźniego, ponieważ w dużej mierze właśnie poprzez działalność polityczną dokonuje się wzrost sprawiedliwości społecznej i jakości życia. Grzanie się we własnym ciepełku, odmawianie pacierzy i pozostawienie kraju własnemu biegowi nie jest żadną pobożnością, ale po prostu egoizmem.
Jako chrześcijanin mam obowiązek wziąć odpowiedzialność za moją rodzinę, która żyje w społeczeństwie. Bardzo bolesne są słowa typu: "Mam dość tego chorego kraju, tutaj nie da się żyć. Wyjeżdżam".
Jakbym gdzieś słyszał podobne: Mam dość pierwszej żony. "Idę poszukać sobie drugiej bo ta jest taka niereformowalna" itd. Brak odpowiedzialności i zaangażowania!
Wielu ludzi wycofuje się z życia społecznego (politycznego) mówiąc, co ja będę głosował, nic to nie zmieni i tak będą kraść i robić po swojemu. Owszem będą ale tylko wtedy gdy im na to pozwolisz. To ty decydujesz kto zasiada na tzw. stołku sejmowym, czy prezydenckim. Jak możesz narzekać, że w Polsce jest źle gdy ty nic nie zrobiłeś by było lepiej?! Czy gdy nastaje czas wyborów uczciwie badasz kandydatów, na których głosujesz? Czy sprawdzasz jak głosowali w sejmie, jak wyglądała ich dotychczasowa działalność, czy głosujesz na tego przystojnego z plakatu, czy głosujesz na złość teściowej, czy na chybił trafił? To my chcemy aby tacy a nie inni ludzie nas reprezentowali.
Nie dziwmy się też, że Kościołowi zawsze zależało na dobru człowieka i apeluje o udział w wyborach, apeluje o odpowiedzialne wybory itd.
Odpowiedź Jezusa wykorzystywano na wiele sposobów. Uczy nas ona przede wszystkim, że nienależny całkowicie rozdzielać wiary i polityki, unikając jednak łączenia ich w jedną całość: żadna polityka nie może wiązać Boga, lecz każda ma przed Nim zdać sprawę.
1 komentarz:
dobre, mocne kazanie :)
Prześlij komentarz